To już dwa lata odkąd wybuchła wojna za naszą wschodnią granicą. Wszyscy przyzwyczailiśmy się do niej. Zmęczyliśmy się, zaczęliśmy traktować niemal jak normalność. I to jest najgorsze… Ale dziś znów chcemy głośno powiedzieć – pomoc ofiarom wojny, to nie sprint, lecz maraton. Biegniemy nadal…
– Olga, która zgłosiła się do nas po pomoc, mówiła, że za każdym razem, gdy dzwonił telefon, jej serce biło jak szalone. Nie chciała podnosić słuchawki, bo bała się, że usłyszy o śmierci lub kalectwie męża, który poszedł na front. Tak naprawdę ta wojna zniszczyła psychicznie nie tylko walczących, ale także ich rodziny – mówi ks. Oleg Salomon z organizacji KOLPING Ukraina.
O tym, że po dwóch latach wojny istnieje olbrzymie zapotrzebowanie na pomoc psychospołeczną wśród weteranów, uchodźców i ogółu społeczeństwa zwracają uwagę zarówno przedstawiciele ukraińskiego, jak i polskiego KOLPINGA.
– Od listopada w kilku modułach szkolimy ponad trzydziestu psychologów z zakresu terapii traumy – mówi Vasyl Savka, Dyrektor Zarządzający KOLPING Ukraina. – Po ukończeniu szkolenia uczestnicy będą mogli objąć w swoich placówkach opieką psychospołeczną około 3000 osób rocznie. KOLPING od dłuższego czasu prowadzi już taką ofertę dla uchodźców wewnętrznych w Czerniowcach. Generalnie jednak trzeba będzie jeszcze dużo pracy edukacyjnej, aby ludzie faktycznie przyjęli profesjonalną pomoc psychologiczną.
Kryzysy psychiczne to dla wielu osób w Ukrainie wciąż temat tabu, zwłaszcza wśród mężczyzn. Weterani wojenni wracają do swoich rodzinnych miejscowości z bliznami, które mają wymiar nie tylko fizyczny, ale też psychologiczny, duchowy, społeczny. Jednak niekoniecznie chcą prosić o wsparcie.
– Często wracają tu, nie mogąc przystosować się do nowych warunków życia, w jakich się znaleźli – mówi ks. Oleg Salomon. – Stracili wcześniejszą pracę, nie mogą znaleźć nowej. Bardzo często doświadczenia wojenne stają się przyczyną zachowań aspołecznych – mówimy tu na przykład o nadużywaniu alkoholu. To natychmiast wpływa na relacje z rodziną. Jednak byli żołnierze ciągle mają opory, by korzystać ze wsparcia psychologicznego. Na początku słyszę: „Nie jestem szalony, jestem normalny, nie potrzebuję pomocy”. Kiedy jednak człowiek zaczyna rozumieć, że utracił to, co było mu najdroższe – rodzinę, wówczas stara się szukać przyczyny i zwraca się po pomoc… Od 2014 roku prowadzimy w KOLPINGU zajęcia psychoterapeutyczne. Teraz w obliczu wojny – głównie dla żołnierzy, a także ich rodzin i osób wewnętrznie przesiedlonych.
A jak jest w Polsce?
– Widzimy, że w bardzo trudnej sytuacji znalazło się wielu uchodźców z Ukrainy – szczególnie kobiet i dzieci, które uciekły do Polski – mówi Beata Harasimowicz, wiceprzewodnicząca KOLPING Polska. – Przeprowadzka i zaczynanie wszystkiego od nowa, szczególnie w obcym kraju, to ogromne źródła stresu i zmartwień dla tych kobiet. Do tego dochodzi bariera językowa, problemy ze znalezieniem dobrej pracy, adaptacją nieletnich w nowym środowisku. I strach o najbliższych, którzy często walczą na froncie – dodaje.
Dlatego KOLPING, niemal od początku wojny wspiera uchodźców z Ukrainy. Dwa lata temu, kiedy przybywali pierwsi – zapewnialiśmy transport, zakwaterowanie, wyżywienie i wszelką pomoc, by mogli w Polsce stanąć na nogi. Dziś skupiamy się głównie na aktywizacji zawodowej uchodźców, ich integracji społecznej oraz wsparciu psychologicznemu.
Oksana nadal się uśmiecha
Oksana – uczestniczka jednego z naszych projektów przyjechała do Polski z Żytomierza, w którym pracowała jako doradczyni klienta i sommelierka. Do Polski uciekła tuż po tym, jak w jeden z marcowych wieczorów 2022 r. rosyjskie myśliwce zbombardowały jej miasto. Bomby spadały jedna po drugiej, niszcząc między innymi dwa szpitale (w tym jeden dziecięcy) i elektrociepłownię. W obwodzie żytomierskim zniszczono wtedy dom, w którego gruzach zginęła rodzina: troje dorosłych i troje dzieci. Dwoje z tych dzieci to były jeszcze niemowlęta…
Oksana to typ człowieka, który skupia się na tu i teraz. Kiedy przyjechała do Polski, zamieszkała w małopolskim Andrychowie i podejmowała się różnych dorywczych zajęć, bardziej sezonowych. W Powiatowym Urzędzie Pracy w Wadowicach usłyszała o KOLPINGU i jego wsparciu w zakresie aktywizacji zawodowej. Zgłosiła się więc do projektu i wzięła udział w spotkaniach z doradcą zawodowym, warsztatach z pośrednikiem pracy oraz coachem. Wróciła jej dawna iskra i energia do działania. Znów stała się uśmiechnięta, pełna wigoru – szybko zaangażowała się jako wolontariuszka w pomoc nowo przybyłym uchodźcom z Ukrainy.
Mówi, że przez udział w projekcie KOLPINGA nabrała pewności siebie i wzmocniła swoje kompetencje w zakresie autoprezentacji. Przede wszystkim zaś odkryła, że jest kobietą wielu talentów, które może wykorzystać w pracy zawodowej. Jest utalentowana muzycznie i kocha gotować – robi bardzo dobre pierogi i inne specjały kuchni ukraińskiej. Tuż przed minionymi Świętami Bożego Narodzenia znalazła pracę w jednym z hoteli koło Andrychowa.
Czy udałoby się jej to bez wsparcia KOLPINGA? Być może tak, ale z pewnością dzięki udziałowi w projekcie pani Oksana uwierzyła w siebie i poczuła, że zbudowanie szczęśliwego życia w Polsce jest możliwe. Podobną ścieżkę przechodzą w KOLPINGu inne panie.
– Zdecydowaną większość osób, które się do nas zgłaszają stanowią młode kobiety z małymi dziećmi, które znalazły schronienie w Polsce – mówi Beata Harasimowicz. – Ich mężowie i partnerzy walczą na Ukrainie, a one samodzielnie starają się stworzyć dom swoim dzieciom. Niestety część z tych dzieci nie uczestniczy w polskim systemie edukacyjnym.
Dlatego KOLPING działa tu dwutorowo. Pomagamy nie tylko mamom, ale i dzieciom. Postanowiliśmy zaprosić do partnerstwa Zespół Szkół nr 2 w Andrychowie, aby młodzież i nauczyciele wsparli nas w działaniach integracyjnych, skierowanych do dzieci naszych uczestniczek. Pierwszym z wydarzeń było spotkanie z kulturą i tradycją polsko-ukraińską w atmosferze Świąt Bożego Narodzenia, a drugim zajęcia w plenerze (wizyta w wiosce św. Mikołaja w Inwałdzie).
– Teraz przed nami kolejne wyzwania – mówi Beata Harasimowicz z KOLPING Polska. – Zapraszamy osoby z Ukrainy, które mieszkają w Małopolsce (w szczególności te z niepełnosprawnościami) do bezpłatnego skorzystania z oferty naszego programu aktywizacji zawodowej. Oferujemy staże, kursy zawodowe oraz wsparcie psychologiczne, językowe, integracyjne. Zapraszamy na naszą stronę internetową www.kolping.pl, gdzie na bieżąco informujemy o nowych projektach.
Wózki inwalidzkie
– KOLPING trzyma się razem, solidarnie – mówi Vasyl Savka z Ukrainy. – Od pierwszego dnia wojny organizacje KOLPINGA z Ukrainy i Polski ściśle ze sobą współpracują. Widać to we wspólnych akcjach oraz pomocy humanitarnej, która napływa z Polski. Ta solidarność jest dla nas bardzo ważna. Bo kiedy wiesz, że masz kogoś za sobą, kogoś, na kim możesz polegać, łatwiej jest znieść cierpienie i stres wojny – dodaje.
– Czego zawieźliśmy na Ukrainę najwięcej? – zastanawia się Józef Sikorski, koordynator pomocy humanitarnej KOLPINGA na Ukrainę. – Środki higieniczne i czystości, pieluchy dla dzieci i dorosłych, żywność, środki medyczne i opatrunkowe, sprzęt medyczny, wózki inwalidzkie i kule, apteczki, generatory prądu, łóżka polowe, materace, namioty, konserwy, ubrania i buty, setki, jeżeli nie tysiące butów… Mógłbym wymieniać długo, bo wyjechało kilkadziesiąt ton pomocy humanitarnej w trzydziestu transportach. Część z nich zawoziliśmy osobiście do KOLPINGA w Użhorodzie, który przekazywał rzeczy dalej, część zostało odebranych przez ks. Olega Salomona, który zawoził pomoc do KOLPINGA we Lwowie oraz na front.
Ostatni, trzydziesty transport zdominowały piece zimowe typu „koza”, które były bardzo potrzebne w okresie zimowym, zarówno w domach bez ogrzewania, jak i na froncie. Ks. Oleg z KOLPING Ukraina większość wysłanych z Polski w tym transporcie rzeczy osobiście zawiózł do potrzebujących w okolice Chersonia. Bezpośredni kontakt, sprawozdania i historia wspólnych międzynarodowych inicjatyw KOLPINGA są bardzo ważne. Szczególnie w świetle opublikowanego przez ukraińskie służby graniczne raportu, z którego wynika, że spora część pomocy humanitarnej nie trafia ani do wojska, ani do potrzebujących, a jest sprzedawana. Tym bardziej ważne jest, aby wspierać organizacje godne zaufania.
– Działamy w Polsce od ponad trzydziestu lat, w ścisłej współpracy z naszymi zagranicznymi organizacjami partnerskimi. KOLPING obecny jest w 60 krajach na prawie wszystkich kontynentach – mówi Beata Harasimowicz. – Wszystkich nas łączy postać Patrona – bł. Adolpha Kolpinga oraz wspólne idee. W przeszłości realizowaliśmy projekty z KOLPINGIEM na Ukrainie. Były to głównie inicjatywy wzmacniające organizacje pozarządowe i Uniwersytety Trzeciego Wieku jako partnera ukraińskiego dialogu społecznego. Wszystkie projekty zostały sprawdzone i rozliczone co do złotówki.
Nasi partnerzy, mimo oferowanego im wsparcia w opuszczeniu okupowanej Ukrainy, postanowili pozostać w kraju, by nieść pomoc ofiarom wojny. Dzięki stałemu kontaktowi oraz wizytom na Ukrainie, mamy też możliwość osobiście porozmawiać z wieloma osobami, do których trafia pomoc z Polski. Jak np. z Andrijem, czy Anatolijem.
Andrij
Czwartego września Andrij – młody żołnierz doznał licznych ran odłamkowych kończyn w wyniku rosyjskiego ostrzału w Małej Tokmaczce. Niestety lekarze zmuszeni byli amputować lewą nogę, a prawa noga i lewa ręka pozostały niesprawne. Po długim pobycie w szpitalu lekarze zdecydowali, że może on wrócić do domu – niestety na wózku inwalidzkim.
Andrija ogarnął strach – mieszka sam w domu, który stoi na sporej górze, nie ma szans, by z tylko jedną sprawną ręką mógł się poruszać na zwykłym wózku inwalidzkim. Rozwiązaniem byłby wózek elektryczny, ale na tego Andrija nie stać.
– Widzieliśmy dokumentację medyczną Andrija – mówi Patrycja Kwapik ze Stowarzyszenia Rodzina Kolpinga „Jeden Świat”[1]otwiera się w nowej karcie. – Będzie musiał odbywać kosztowną rehabilitację, a jego sytuacja materialna jest trudna. Dlatego nasi partnerzy z Ukrainy – Rodzina Kolpinga z Użhorodu, która go wspiera, zwróciła się do nas z prośbą o pomoc. A my zwróciliśmy się do naszych członków i przyjaciół – zorganizowaliśmy zbiórkę na zakup wózka inwalidzkiego dla Andrija.
– Nie mogliśmy uwierzyć własnym oczom, kiedy w ciągu kilku dni udało się zebrać potrzebną kwotę! Nie udałoby się to bez wsparcia naszych przyjaciół z Litwy (KOLPING LITWA), którzy postanowili wesprzeć zbiórkę na rzecz chłopaka – podkreśla Patrycja. – Szybko zakupiliśmy wózek inwalidzki i poprosiliśmy centralę polskiego KOLPINGA, by dostarczyła go razem z trzydziestym transportem humanitarnym. Andrij otrzymał wózek inwalidzki jeszcze przed Świętami Bożego Narodzenia. Cieszył się jak dziecko, kiedy pierwszy raz na nim usiadł. Wreszcie uwierzył, że jego życie jeszcze się ułoży, że da sobie radę. Teraz uczy się samodzielności, przechodzi rehabilitację fizyczną i psychiczną…
Anatolij
Anatolij wraz z ciężko chorą żoną uciekł z ostrzeliwanej części Ukrainy do Użhorodu, gdzie uchodźcom wewnętrznym pomaga KOLPING.
– Chcę wyrazić szczere podziękowania za opiekę i pomoc w sytuacji mojej żony – mówi Anatolij. – Otrzymaliśmy bezpłatnie wózek inwalidzki w celu transportu i dalszego leczenia oraz kule i pieluchy dla żony. Mam łzy w oczach i ból w sercu, kiedy patrzę na ten wózek, ponieważ rozumiem, że to moja przyszłość. A również łzy, dlatego że poczułem, że nie jestem sam z moją tragedią.
Życzę wszystkim pokoju, zdrowia – uważajcie na siebie. Życie jest nieprzewidywalne. Ceńcie każdą chwilę, bo to co kiedyś zdawało się prozaiczne, może stać się jedynie marzeniem i snem.
Wózek dla żony Anatolija KOLPING Polska zdobył od sponsora – firmy medycznej Esovio z Krakowa. Wiele firm, instytucji oraz prywatnych darczyńców zdecydowało się nam zaufać. Na przykład Urząd Miasta Krakowa przekazał 40 palet kosmetyków, środków higienicznych i odzieży. Pan Jerzy, mieszkający na co dzień w Sidney przywiózł 1500 konserw. Wszystko sukcesywnie przekazujemy na Ukrainę. Jednak potrzebom nie widać końca…
Co dalej?
W wyniku działań wojennych szpitale stały się celem rosyjskich wojsk. Tylko w 2022 roku doszło do 707 ataków na ukraińskie placówki medyczne, a 218 szpitali i klinik zostało uszkodzonych lub zniszczonych. Jak podają media, udokumentowano również wiele ataków na inne obiekty infrastruktury medycznej, takie jak apteki. Najbardziej cierpią cywile, zwykli ludzie tacy jak my, szczególnie Ci, którzy zostali na wschodzie Ukrainy i nie mają dostępu do podstawowych medykamentów, środków czystości i higieny.
– Niestety po dwóch latach wszyscy już jesteśmy zmęczeni tą wojną, zarówno osoby prywatne, jak i organizacje, ale w żadnym wypadku nie zwalnia nas to od obowiązku niesienia dalszej pomocy, zwłaszcza pomocy najbardziej potrzebującym – mówi Józef Sikorski z KOLPING Polska.
– Już wkrótce nasz kolejny transport z pomocą humanitarną dotrze na Ukrainę. Nadal prosimy indywidualnych darczyńców o dary w postaci konserw, pieluch, środków czystości lub wsparcia finansowego naszych działań. Nadal zwracamy się do firm, które chciałaby zasponsorować dary.
– Może to teraz brzmieć paradoksalnie, ale koncentracja na codziennej pracy w KOLPINGU bardzo mi pomaga – mówi Vasyl Savka. – Kiedy na co dzień opiekujesz się ludźmi i otrzymujesz od nich informację zwrotną, że udało ci się złagodzić ich cierpienie, to dodaje skrzydeł. Na przykład, gdy pojechaliśmy do dzieci w obwodzie donieckim i zobaczyliśmy, jak bardzo są szczęśliwe z powodu maskotek z Polski, które ze sobą przywieźliśmy i jak bardzo je kochają – wtedy to daje siłę do dalszej pracy. Ale wsparcie rodziny i przyjaciół jest dla mnie najważniejsze, a przede wszystkim wiara, że wojna wreszcie się skończy i ludzie odzyskają spokój…
Opracowała na podstawie rozmów i opublikowanych wywiadów z przedstawicielami KOLPING Polska i KOLPING Ukraina:
Monika Dąbrowska
mdabrowska@kolping.pl
[1] KOLPING Polska to sieć lokalnych stowarzyszeń zwanych Rodzinami Kolpinga. W Polsce działa czterdzieści Rodzin rozlokowanych w całym kraju. Zobacz więcej na www.kolping.pl